środa, 29 sierpnia 2012

Kibicuję.


Fatalna w skutkach jazda na rowerze.


Ostatnie moje kłopoty z rozcięgnem podeszwowym przyćmiła fatalna w skutkach jazda na rowerze. 25 lipca niefortunny upadek przyczynił się do złamania kości udowej.Jak pech to na całego.Przez najbliższy okres będę "biegał" o kulach. 


Słyszałem że koty potrafią wyczuwać ludzkie dolegliwości.Pewnie jest w tym trochę prawdy bo mój zawsze dumny i nieprzystępny kocur Paskal położył się na złamanej nodze.Stara mądrość mówi że przyjaciół poznajemy w biedzie.Dzięki Paskal.



 

 Kocia kuracja przynosi zadowalające skutki.Dość sprawnie idzie mi chodzenie na czterech nogach.Mogę tylko częściowo obciążać nogę ale nie powstrzymuje mnie to przed wyjściem na spacer do lasu.Nie mogę bezczynnie siedzieć w domy czy na tarasie i patrzeć jak po drzewach zabawiają się wiewiórki.Coś nieodparcie ciągnie mnie do lasu na ścieżki biegowe które tak często wydeptywałem.
    Mój pech wykluczył mnie z biegania na kilka miesięcy ale inni biegacze hasają po lesie  i chociaż nie widzę ich często to wychodząc na spacer do lasu za każdym zakrętem chciałbym spotkać kogoś biegnącego.
    Biorąc udział w biegach ulicznych widziałem jak niepełnosprawni o kulach pokonywali dystans półmaratonu.
Zawsze kiedy widziałem ich zmagania  byłem pełen podziwu.Mogłem tylko wyobrażać jak wiele wysiłku muszą włożyć aby pokonać własną ułomność i słabości.Teraz wiem jaka to praca i dlaczego to robią.Wielki szacun.

    Minęło półtora miesiąca od kolizji.Byłem na kontrolnej wizycie u ortopedy i jest bardzo dobrze.Mogę już całkowicie obciążać kontuzjowaną nogę.Zdaję sobie sprawę że dochodzenie do pełnej sprawności jeszcze długo potrwa mimo to ta wiadomość dosłownie mnie uskrzydliła.
    Obmyśliłem plan działania.Żeby się zbytnio nie obciążać zamienię kule na kijki Nordic Walking.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.